Strony\Zakładki

sobota, 13 stycznia 2018

Prolog


PROLOG:



            - Czy naprawdę mogę ci zaufać? - elegancji młody mężczyzna stoi z założonymi rękami tyłem do kobiety w średnim wieku.

            - Ależ oczywiście że nie. - jej źrenice zwężając się na moment, gdy na ustach pojawia się diabelski uśmieszek - Och, droczę się tylko droczę! - mówi że śmiechem machając przy tym zalotnie rękami - Tylko dlaczegóż to książę  potrzebuje pomocy wiedźmy?

            - Obydwoje dobrze wiemy, że jesteś ponad to. - mówi zerkając na nią przez ramię.

            - Oczywiście, oczywiście, a więc… sprawa jak widać jest dosyć delikatna i skomplikowana. Mówiąc oględnie. - ostatnie słowa wymamrotała pod nosem wywracając oczami

            - Może i tak, lecz to nie będzie sprawa prosta. Sojusz pomiędzy aż tak różnymi krajami wydaje się wręcz niemożliwy bez pewnych… hm… wpływów u źródła.

            - Ależ książę przebywałam już z rodziną królewską i sądzę, że ich następczyni jest jedyna w swoim rodzaju, a drugiej takiej szansy nie znajdziesz. - "nawet nie wiesz jak" myśli, lecz nie wypowiada tego roztropnie na głos. Woli w końcu zachować swoje asy w rękawie na odpowiedni moment.

            - Tak jest. - wzrusza ramionami przyznając jej rację

            - Pamiętaj, że mam już w tym wprawę mój drogi. Zajęłam się jej kuzynką, więc i z nią będzie równie łatwo.

            - Tamtą księżniczkę?

            - Uwierz mi, że będzie ona naszą kartą przetargową. A no właśnie… co zrobisz jeśli dyplomacja zawiedzie?

            - A jak sądzisz? Przejdę do ofensywy. Teraz możesz odejść. - powiedziawszy to ostentacyjnie obrócił się do niej plecami wpatrując się ponownie w widok za oknem.

            Wiedźma obróciła się powstrzymując się od skomentowania tego wyszła z komnaty wraz z dźwiękiem stukotu obcasów. Miała szczerze dość już kapryśnego książątka. Rodzinie tej jednak królewskiej służyła od dawien dawna i tylko za ich pomocą zdołała posiąść tajemnicę Złotego Kwiecia ma więc wobec nich dług. Westchnęła przeciągle. Książę pragnie tronu dla siebie, dlatego też kombinuje na wszystkie strony jak to możliwe. A jej w tym zasługa by pokierować działaniami na ich obopólną zgodę.

              Tuż po zamknięciu drzwi dostrzegła coś kątem oka co przykuło jej uwagę. Zamarła zaskoczona i otworzyła usta zamykając je po chwili by się nie zdradzić… Oh! Cóż za przypadek. Cienie zatańczyły złowrogo na murowanych ścianach pałacu. Kobieta przymrużając oczy i założyła włosy za ucho, gdy znowu ten jej uśmieszek zagościł na ustach. Wyciągając swoją dłoń w kierunku przybysza eleganckim ruchem ułożyła swoje smukłe palce w czarnej dłoni. Zapowiada się ciekawa zabawa.









A tu macie coś dla śmiechu: KLIK

Co myślicie o Elynn? ^^

czary-mary

A takie coś mi wyszło- może się spodoba xD

I umili czas oczekiwania :* 

nie wiem jak to nazwać więc niech będzie 

jak w tytule "czary-mary" xD




Syrena



            Mroczna toń, tak kochana przez nią. Teraz tak daleka i nieosiągalna. A to przez błąd, którego nie popełniła. Wina, którą została obarczona skazała ją na taki los.

             Jej zimne serce zabiło gniewnie na samą myśl. Oszukana, zdradzona i ... sama. Klątwa nań zesłana uwięziła ją ... tu w mlecznym źródle, które niegdyś była symbolem wolności, a stało się zapomnieniem i pustką. 

             Będąc żywą rzeźbą, czekała w tym samym miejscu od setek lat, aż przeznaczenie uśmiechnie się doń, a los przypomni o niej światu. Zmiany nastąpiły podczas jej długiego snu. Czas spłatał jej figla. Życie toczyło się dalej, lecz bez niej.

             Zagubiona w świecie … może zacząć od nowa, lecz woal przeszłości ciągnie za sobą strach i zniszczenie. Więc musi pierw się stąd wydostać. Jednak jak przełamać tą barierę, nie mogąc się poruszyć. Modlitwa nic na razie nie wskórała, więc musi odczekać swą karę... i strzec Fontanny Czasu.




oraz :





Wilczyca 



Głusza śpi, a ona podróżuje w głąb swoich myśli. Ponad uśpioną wodą księżyc rozświetla niebo malując świat w cieniu północy.

- Co się stało ? – wymamrotała. Uniosła delikatnie powieki. Nie rozpoznawała tej okolicy. Zapach też był jej nieznany.

„Gdzie poszli inni ? Wróżki i nimfy. Nie słyszę śpiewu wiatru i pieśni drzew. – pomyślała – Gdzie jestem ?”

      Pierwszy śnieg spadł i namalował obraz jej duszy. Wstała chwiejąc się przy tym. Stawiała niepewne kroki. Płatki śniegu tańczą wokół niej na wietrze niczym spadające gwiazdy. Śnieg wciąż pada, a cichy świt czai się za horyzontem nie chcąc wystraszyć tajemniczego gościa. Rozejrzawszy się szybko stanęła jak wmurowana i ciut przerażona .

      - Niech to będzie tylko sen – warknęła sycząc przez zęby.

      Zachwiała się i przykucnęła, a gdy spojrzała w gwieździste niebo wszystko sobie przypomniała.

      Nagle przed oczyma Sybilli zapanowała ciemność. Zemdlała. Lecz podczas tej nagłej ciemności miała wizję.







autor\\\Drozda